top of page

Wywiad z nauczycielem historii w Monnet International School (z okazji 30-lecia Szkoły)

„Chciałbym, żeby uczniowie nie bali się stawiać pytań i podważać autorytetów. Jeśli taka będzie nasza szkoła za 10, 20, czy 100 lat, to będzie to dobra szkoła.” Jakub Lorenc


„Chwałę szkole przynoszą ludzie, konsekwentnie wcielający w życie idee.” Hanna Buśkiewicz-Piskorska, Blog, 2 kwietnia 2017 roku


W tym roku nasza szkoła obchodzi 30-sto lecie. To wyjątkowy jubileusz i warto przy tej okazji dowiedzieć się więcej o historii MIS i pokusić o nakreślenie wizji przyszłości. Najlepiej o historii porozmawiać z… historykiem. Stąd pomysł, żeby do rozmowy zaprosić Pana Jakuba Lorenca, nauczyciela historii i opiekuna programu CAS w naszej szkole.


„Matki założycielki” - Agata Wroczyńska i Hanna Buśkiewicz-Piskorska


Szkoła to przede wszystkim ludzie. Mamy wspaniałych nauczycieli, mądrych, doświadczonych i lubiących swoją pracę z nami, uczniami. Chciałbym porozmawiać z Panem o przeszłości, teraźniejszości jak i przyszłości naszej szkoły oraz o tym, dlaczego akurat w niej Pan uczy i dlaczego historii, a nie na przykład matematyki? Porozmawiamy o tym, jacy byli uczniowie kiedyś, a jacy są dzisiaj? Zapytam o receptę na bycie dobrym w swoim fachu oraz o to, czy nauczyciel może się czegoś nauczyć od swoich uczniów, a uczniowie od ich nauczyciela. Zaznaczę tylko, że nie chodzi o wiedzę teoretyczną. A może wkrótce nauczyciele i szkoła w tradycyjnym rozumieniu przestaną być potrzebni?


BB: Jak to się stało, że został Pan nauczycielem historii?


JL: Zdecydowałem się zostać nauczycielem historii, chyba dlatego, że zawsze ją lubiłem i skończyłem historię. Miałem też inne wybory, co do kierunków studiów, między innymi zdawałem na prawo, na które się nie dostałem, bo zabrakło mi jednego punktu. Przy czym jak się okazało w trakcie wglądu w egzamin, to nie zaznaczyłem jednej odpowiedzi na jedno z pytań, na które znałem odpowiedź. Chyba więc los chciał, żebym nie szedł na prawo, tylko na historię. Na studiach jakoś tak naturalnie skierowałem się na ścieżkę dydaktyczną i takim sposobem zostałem nauczycielem. A historię Jakub Lorenc kocham.



BB:Dlaczego zdecydował się Pan na pracę w naszej szkole? Jak długo Pan tu pracuje?

JL:To był właściwie przypadek. Dyrektor do spraw studenckich w Instytucie Historycznym UW i pierwsza koordynatorka programu IB DP w naszej szkole, Pani Profesor Jolanta Choińska-Mika, wiedząc, że szkoła poszukuje historyka, podpowiedziała Pani Dyrektor Piskorskiej, że może warto byłoby zatrudnić młodego studenta 4 roku historii, czyli mnie. Takim sposobem zacząłem pracę, będąc jeszcze studentem piątego roku.


Hanna Buśkiewicz-Piskorska, Profesor Jolanta Choińska-Mika, Renata Łukaszewicz


BB: Czy znał Pan wcześniej program IB?


JL: Nie, ale wiedziałem, że coś takiego istnieje, tym niemniej nie znałem żadnych szczegółów programu. Kilku moich znajomych uczęszczało do szkół z tym programem. Ja zacząłem go poznawać podczas pierwszych spotkań z nauczycielami z naszej szkoły.

BB: Gdzie wtedy znajdowała się siedziba szkoły? Od kiedy jest Pan związany z naszą szkołą?


JL: Siedziba szkoły znajdowała się wówczas przy ul. Abramowskiego, niedaleko ul. Domaniewskiej i Alei Niepodległości. Historycznie rzecz biorąc była to trzecia siedziba szkoły, ale druga na nieco dłużej. Budynek po typowej szkole podstawowej, który został podzielony pomiędzy różne prywatne placówki oświatowe. Zaletą było to, że cała szkoła mieściła się na parterze, nie tak jak teraz, gdy trzeba chodzić po schodach (śmiech). Na piętrze była jeszcze inna szkoła prywatna. Osobiście mam do tamtego budynku bardzo duży sentyment, bo dość długo tam pracowałem. Odpowiadając na drugą część twojego pytania, to jest 15 rok, od kiedy pracuję w Monnecie. To było naprawdę dawno, zupełnie inna panowała wtedy rzeczywistość.


BB: Co najbardziej utkwiło Panu w pamięci z tamtego czasu?

JL: Tamten moment był dla mnie szczególnie ważny, przy czym od razu muszę zaznaczyć, że mogę nie być obiektywny w ocenie tamtego okresu, bo był on dla mnie w dużym stopniu formacyjny. Szkoła wtedy już była w programie IB DP i właśnie zaczynaliśmy starać się o akredytację do programu MYP. Powstał wtedy zespół osób bardzo zaangażowanych i oddanych szkole. Świetnie przygotowaliśmy szkołę do przystąpienia do programu, wymyśliliśmy dużo dobrych rzeczy i rozwiązań. Mam zatem z tego okresu wspaniałe wspomnienie wielkiej wspólnoty zespołu nauczycielskiego ukierunkowanej na osiągnięcie celu jakim było uzyskania akredytacji do programu MYP. Dobrze było też móc przegadać każdy problem w większym gronie świetnie rozumiejących się ludzi. Taka możliwość była też dlatego, że szkoła była dużo mniejsza, niż jest teraz i wobec tego pracowało tam mniej nauczycieli, a pokój nauczycielski mieścił ledwie kilka osób. Cały czas byliśmy więc tuż obok siebie. Praca w tym gronie ułatwiała organizowanie i uzgadnianie wielu spraw. Było to bardzo ważne dla mnie doświadczenie.

BB: Czy jakieś osoby z tej drużyny jeszcze pracują w naszej szkole?


Angelika Maj, Abramowskiego 4


JL: Tak, zdecydowanie. Pani Renata Dziura, zatrudniona bodajże rok przede mną, Pani Angelika Maj (koordynatorka programu MYP i po. wicedyrektor Szkoły Podstawowej – przypis autora) i Justyna Płachta oraz Pani Krystyna Szrajber, która zaczęła pracę w “Monnecie” pół roku po mnie i nie uczyła jeszcze polskiego, ani etyki, ale była odpowiedzialna za szkolną bibliotekę. Ona też była zaangażowana w te prace akredytacyjne.


BB: To dzięki wszystkim Państwu szkoła była jedną z pierwszych w Polsce, która umożliwiała zdawanie matury międzynarodowej.


JL: To prawda. Co ważne w tamtym czasie szkół z programem IB DP było kilka, ale nasza szkoła była pierwszą, która zaoferowała wszystkie trzy programy, PYP dla młodszych dzieci, MYP dla trochę starszych i DP właśnie.

BB: Dlaczego uczniowie wybierają maturę międzynarodową, dziś a dlaczego kiedyś?


JL: Pobudki są bardzo różne, ale myślę, że główne powody zdawania matury międzynarodowej są dwa. Pierwszy to taki, że matura międzynarodowa otwiera drzwi na wszystkie uczelnie zagraniczne. Druga rzecz jest taka, że ten program daje szanse na bardzo wszechstronny rozwój młodego człowieka, dużo bardziej spektakularny i szerszy niż programy krajowe.


BB: Jacy byli uczniowie w tamtych latach? Czy bardzo różnimy się od naszych rówieśników?


Zielona szkoła 2005

JL: Jak mówiłem wcześniej, 15 lat to jest kawał czasu, świat się zmienił i uczniowie się trochę pozmieniali. W swojej istocie wasi poprzednicy nie byli aż tak bardzo różni od was. Oczywiście różnili się wiekiem. Jak ja zaczynałem pracę, to właściwie nie było podstawówki, było liceum i gimnazjum. Nie było młodszych dzieci, inne więc były w związku z tym doświadczenia grona pedagogicznego. Sami uczniowie nie różnili się za bardzo w swoich postawach od was. Co więcej, jak zaczynałem prace to równolegle z maturą międzynarodową w naszej szkole była również dostępna matura polska i w tym sensie profil uczniów był inny. Teraz przygotowujemy uczniów tylko do matury międzynarodowej. Zdający do naszej szkoły w pełni świadomie wybierają ten właśnie rodzaj matur. Poza tym, to byli tak samo fajni, jak wy jesteście.


BB: Jakie Pana zdaniem są największe zalety matury międzynarodowej?


Matura 2006


JL: Należy zacząć od tego, co ktoś chce robić w przyszłości i w czym ta matura międzynarodowa ma mu pomóc. Wydaje mi się jednak, że sprowadzanie programu IB do matury międzynarodowej to spłycanie tematu. Program ten przede wszystkim stwarza możliwość do większego rozwoju młodego człowieka, niż programy narodowe i kładzie nacisk na znajdowanie balansu pomiędzy różnymi aspektami życia, rozwoju osobowości, zdobywaniem wiedzy, a rozwijaniem swoich umiejętności w różnych obszarach i z różnych dziedzin. Program nie ogranicza się tylko kwestii akademickich, ale również porusza kwestie społeczne, czy w zakresie sztuki i wrażliwości na drugiego człowieka. Co ciekawe uczniowie w programie międzynarodowym na świecie nie zawsze kończą swoją edukację w programie zdając maturę.


BB: Przez te wszystkie lata nasza szkoła bardzo się zmieniła. Którą ze zmian uważa Pan za najważniejszą?


JL: Wydaje mi się, że były trzy zmiany, które gruntownie wpłynęły na naszą szkołę, przy czym jedna z nich była niezależna od tego co się działo w szkole. Z czynników zewnętrznych, w moim odczuciu gruntownie na naszą szkołę wpłynęła, likwidacja gimnazjów. Była to zmiana, która wymusiła przede wszystkim zmiany organizacyjne.


Nagroda Korczakowska, październik 2018


Pozostałe dwie ważne zmiany były już zależne od samej szkoły. Pierwsza dotyczyła otwarcia szkoły podstawowej. Dobrze pamiętam dyskusje na Radzie Pedagogicznej na ten temat. Najważniejsze dla Pani dyrektor (Hanny Buśkiewicz-Piskorskiej, przypis autora) było to, żeby nie otwierać kilku klas na raz, ale zrobić tak, żeby szkoła ta rosła razem z uczniami. Druga ważna zmiana to przeniesienie liceum do nowego budynku, na ulicę Belwederską. Stanowiło to zupełnie nowe otwarcie.


BB: Mówiliśmy trochę o przeszłości, pomówmy teraz o przyszłości naszej szkoły. Jak wyobraża Pan sobie jej przyszłość za 10, 20, 100 lat?


JL: Jestem słaby w wyobrażaniu sobie różnych rzeczy, raczej wyobrażam sobie to co było, niż to co będzie. Odpowiedziałbym na to pytanie trochę inaczej, czyli jak wyobrażam sobie, że uczniowie będą się czuli w naszej szkole i jak, mam nadzieję, czują się teraz. Mianowicie chciałbym, żeby uczniowie czuli się w swojej szkole dobrze, żeby byli pełni pasji w rozwijaniu swoich zainteresowań. Chciałbym też, żeby nadal uczniowie nie bali się stawiać pytań i podważać różnych autorytetów. Jeśli taka będzie nasza szkoła za 10, 20, czy 100 lat, to będzie to dobra szkoła.


Czy IB stwarza pole do bycia dobrym nauczycielem?


Tak, chociaż pole do bycia dobrym nauczycielem jest w każdym programie, ale rzeczywiście jedne programy do tego zachęcają bardziej niż inne. W IB jest konieczność dość dokładnego planowania tego, co się dzieje na lekcjach. To niby jest coś oczywistego dla każdego programu, ale program IB poprzez konieczność opracowania każdego działu wymusza na nauczycielach refleksję i to po prostu ułatwia pracę z uczniami. Jest to też kwestia pewnej filozofii nauczania, która zakłada ni mniej ni więcej, że nauczyciele są w niewiele większym stopniu odpowiedzialni za to, co się dzieje na lekcjach od uczniów. Jest to dwustronna umowa, dwustronna zależność. To też sprawia, że w takim zespole łatwiej jest być dobrym nauczycielem, bo zyskuje się dodatkową motywację. Tak więc motywacja i planowanie, takie dwa główne elementy sprawiają, że program IB sprzyja byciu lepszym nauczycielem.


Co najbardziej cieszy Pana w pracy z uczniami, a co stanowi największe wyzwanie?


To jest trudne pytanie, ale najbardziej cieszy mnie, jak widzę, że uczeń zaczyna być samodzielny. Jak widzę, czytając pracę ucznia, albo rozmawiając z uczniem, albo uczennicą, że zaczynają myśleć samodzielnie, to to jest taki moment, który mnie bardzo cieszy.

Druga część pytania była o to, co jest najtrudniejsze, to nie ma chyba takich rzeczy. Trudne może być wszystko a jak wszystko to tak jakby nic.

Więc uchylam się od odpowiedzi na to pytanie.

Czy nauczyciel może się czegoś nauczyć od swoich uczniów?


Jakub Lorenc z uczniami. Warszawska Liga Debatancka


Jest masa rzeczy, których nauczyciel może się nauczyć od swoich uczniów. Jak wspominałem wcześniej, program wymusza pewną współpracę uczniów z nauczycielami. Nie ma lekcji, na której bym się czegoś nie nauczył od swoich uczniów. Niekoniecznie jest to wiedza twarda, merytoryczna, że uczeń przypomniał jakąś datę, o której zapomniałem. Nie o takim typie wiedzy mówię. O świecie, o drugim, człowieku, w jaki sposób rozmawiać z innymi. To są takie rzeczy raczej miękkie ale jest ich naprawdę dużo.


Hanna Buśkiewicz-Piskorska z uczniami. Obchody 18-tych urodziny Szkoły


BB: Zwracając się jeszcze bardziej do przeszłości, proszę opowiedzieć nam, kto był Pana ulubionym nauczycielem i dlaczego?


Miałem ulubionego polonistę, chyba dlatego, że miał bardzo duży dar opowiadania o różnych rzeczach, pokazywania nam, w jaki sposób przeszłość i literatura w tamtym wypadku ma wymiar aktualny i w jaki sposób wyrażała kulturę epoki, w której powstała. Bardzo dużo mu zawdzięczam w sposobie w jaki patrzę na świat i też chyba w dużym stopniu zawdzięczam mu to, że poszedłem na historię.


BB: Śmiem twierdzić, że przejął Pan trochę tego daru opowiadania. Słuchając Pana lekcji można odczuć, że to jest coś bardzo wyjątkowego.


Dziękuję.


BB: Z poprzednim pytaniem troszkę łączy się następne, mianowicie, czy Pana zdaniem nauczyciel może być przyjacielem ucznia?


JL: To jest skomplikowany problem, role przyjaciela i nauczyciela nie powinny być zbyt blisko siebie, to znaczy można się przyjaźnić z uczniem, ale po zakończeniu szkoły. W trakcie nauki, to utrudnia i to nie tylko nauczycielowi, ale też uczniowi. Głównie ze względu na różnorodne role nauczyciela, który może być mentorem, wsparciem, pomocą, ale bałbym się powiedzieć, że może być przyjacielem w takim potocznym rozumieniu.


BB: Zgadzam się z Panem. Szkół z programem IB systematycznie przybywa na całym świcie. Chciałbym, żeby ich dostępność byłą większa. Czy myśli Pan, że to się może zmienić w krótkim czasie?


Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Wydaje mi się, że największą przeszkodą są kwestie organizacyjno-finansowe, bo ten program, jak wiesz nie jest tani i opłaty egzaminacyjne są dość wysokie i o tyle jest trudno zrobić go masowym. Z drugiej strony wymaga wykwalifikowania kadry, co nie jest procesem ani łatwym, ani szybkim, trwa kilka, kilkanaście lat. Trzymam kciuki, ale myślę, że ten proces szczególnie szybki być nie może.

Czy wkrótce nauczyciela zastąpią aplikacje, roboty i sztuczna inteligencja…?


Nie. Myślę, że to się nigdy nie wydarzy. Szkoła to jest interakcja między żywymi ludźmi, jakkolwiek komputery, aplikacje mogą ułatwiać komunikację lub ją umożliwiać, o czym świadczą niedawne doświadczenia z nauczaniem zdalnym. Natomiast nigdy nie zastąpią edukacji na żywo, która jest procesem pomiędzy żywymi osobami i komputer nie spełni tej roli, którą spełnia nauczyciel.


BB: Oby nie. Zgadzam się z Pana opinią. Tego sobie życzmy! Bardzo dziękuję za to spotkanie.


JL: Dzięki również, Bruno, bardzo dziękuję.

Wywiad został nagrany 10 marca 2022 roku w szkole przy ulicy

Belwederskiej.

Zdjęcia autorstwa Pana Jerzego Piskorskiego oraz Hanny Buśkiewicz-Piskorskiej, udostępnione dzięki uprzejmości Pani Dyrektor Hanny Buśkiewicz-Piskorskiej.


Bruno Bugla

bottom of page