top of page

proch

Sen przygniata mi oczy

Świadomość naciska na umysł

więc kładę me ciało na materacu

zamykam powieki

czekam


Gdy wstaje

materac skrzypi

wbijając w me ciało sprężyny

Przysiadam na nim na chwilę

patrzę

czekam


Podłoga jest zimna

Czuje to gdy idę

Jedna stopa odrywa się po drugiej

A zimno przechodzi w całe moje ciało

budzi



Wrzątek swym ciepłem

przypomina jakąś słodką rozmowę

małe ręce i stopy

pewną swobodę bycia

i to jasne światło wpadające przez

otwarte okno


Patrzę przez nie

Jest mróz

Szron przykrywa zieleń

Kolor gubi się w brązie


I ja

Swoiste sacrum-profanum


Każde profanum powłoką

proch unosi na sobie

I każdy proch wie że profanum się stanie

A ja

Człowiek

W tym wszystkim samotnie

Stawiam się

Na każde sacrum wezwanie


Mia Przebindowska

bottom of page