Sen przygniata mi oczy
Świadomość naciska na umysł
więc kładę me ciało na materacu
zamykam powieki
czekam
Gdy wstaje
materac skrzypi
wbijając w me ciało sprężyny
Przysiadam na nim na chwilę
patrzę
czekam
Podłoga jest zimna
Czuje to gdy idę
Jedna stopa odrywa się po drugiej
A zimno przechodzi w całe moje ciało
budzi
Wrzątek swym ciepłem
przypomina jakąś słodką rozmowę
małe ręce i stopy
pewną swobodę bycia
i to jasne światło wpadające przez
otwarte okno
Patrzę przez nie
Jest mróz
Szron przykrywa zieleń
Kolor gubi się w brązie
I ja
Swoiste sacrum-profanum
Każde profanum powłoką
proch unosi na sobie
I każdy proch wie że profanum się stanie
A ja
Człowiek
W tym wszystkim samotnie
Stawiam się
Na każde sacrum wezwanie
Mia Przebindowska
Comments