Wywiad z Rafałem Wardowskim – psychoterapeutą, trenerem, filozofem, teologiem, pedagogiem, trenerem zajęć grupowych w obrębie profilaktyki, psychologii, wychowania, rozwoju osobistego i efektywnej nauki.
Maks Remiszewski: Dzień dobry Panu, miło mi spotkać się z Panem na łamach Gazety Monneta! Zacznę od pytania podstawowego: kto to jest nastolatek? Co to za istota?
Rafał Wardowski: Bardzo Ci dziękuję, Maks, za to pytanie, bo ono jest bardzo ważne. Czas nastoletni w życiu człowieka to jest dosyć trudny czas w życiu i pod względem fizycznym, i pod względem psychicznym. Przede wszystkim dlatego, że człowiek wtedy intensywnie się zmienia, a właściwie to jest w czasie ciągłej zmiany. Co się zmienia? Między innymi zmienia się mózg. Neuronauka uczy nas, że czas nastoletni to jest taki czas, kiedy mózg jest właściwie w remoncie. Masa połączeń neuronalnych zanika i w związku z tym pojawia się chaos. Do tego pojawiają się inne zmiany, cechy płciowe, zmiany w ciele, pojawiają się inne nowe zainteresowania. I im człowiek jest starszy, tym bardziej ważna staje się grupa rówieśnicza. Oczywiście, cały czas jest ważna rodzina, rodzice, rodzeństwo, ale wiesz, koledzy, koleżanki są wtedy bardzo ważne i to bardzo dużo rzeczy zmienia. Słusznie zauważyłeś, że wiele osób zmieniło się po czasie pandemii, po powrocie do szkoły. Muszę Ci powiedzieć, że ja sam pracując z liceum, pracując jako psychoterapeuta, pracując z dziećmi na warsztatach zauważyłem, że to był trudny czas. Pandemia mogła spotęgować różne trudności i kłopoty ze zdrowiem psychicznym, stanem emocjonalnym młodych ludzi. Przede wszystkim dlatego właśnie, że młodzież i dzieci nie mogli się w tym czasie spotykać. A dla Twojego wieku i ludzi w Twoim wieku bycie w kontakcie, bycie w relacjach, zabawa, wspólne wyjścia są niezwykle ważne i istotne. I tego właśnie zabrakło, a w związku z tym, że zabrakło, to niektórzy mogą to odczuwać, jako coś bardzo trudnego i mogą cierpieć z tego powodu.
MR: Wszystko to prawda. A jak z Pana doświadczenia nastolatkowie zareagowali na wojnę Ukrainie? U nas w klasie było wiele wzruszeń i obaw.
RW: To jest bardzo różnie. Nastolatki, które znam, w różny sposób sobie radzą. Niektórzy na przykład wyrażali emocje z tym związane. I to jest bardzo ważne, byśmy mówili o emocjach, które przeżywamy - o smutku, strachu, niepokoju, czasem bólu – kiedy mamy swoich bliskich na Ukrainie. Część nastolatków schowała te rzeczy w sobie, nie rozmawiali o tym. A jeszcze inni nawet się tym nie przejęli.
Ważne w tym wszystkim są dwie rzeczy: po pierwsze, powinniśmy o tym rozmawiać. Ważne, żeby nie chować tego pod dywan, poznawać fakty, nazywać wydarzenia. I super, jak mi wspomniałeś, że miałeś okazję w ramach lekcji WOS-u usłyszeć o tej wojnie. Ważne, żeby móc również rozmawiać o emocjach. Nie wstyd jest powiedzieć „słuchajcie, ja się boję”. To jest normalne uczucie, kiedy pojawia się zagrożenie. Zwłaszcza, kiedy jest zagrożenie życia, zdrowia, ale i pewnej stabilności. Kiedy do poukładanego świata dociera informacja o wojnie, tuż obok nas, za granicą, no to czujemy niepokój i tym niepokojem trzeba się jakoś zająć.
I tu druga ważna rzecz – oprócz rozmów można zastanowić się nad tym, co ja mogę zrobić, żeby poczuć się bezpiecznie? Niektórzy z nastolatków mówili do mnie tak: „Wiesz, Rafał, rozmawiałam z mamą, gdyby wojska rosyjskie przyszły pod granicę, uciekłybyśmy do Kanady, bo mamy tam rodzinę”. I to jest takie działanie, które daje spokój. Ta dziewczyna wtedy czuje się trochę spokojniejsza. Inni mówią: „jakby przyszły wojska, to chciałbym walczyć o wolność” – też im to daje poczucie, że coś zrobią, że mają pomysł na to, jak zadziałać w tej sytuacji. Są tacy, którzy mówią „a ja bym się schował i starał się wspierać tak, jak potrafię”. Też to jest plan, który daje poczucie względnej kontroli nad sytuacją i daje uspokojenie.
Czyli podsumowując: reakcje są różne, różnie sobie ludzie radzą, dobrze jest, gdy przeżywa się emocje, nazywa się je. Trzeba rozmawiać z ludźmi, rozmawiać z ekspertami, którzy wiedzą dużo o sytuacji. I ważne, żeby szukać sposobów, jak się poczuć lepiej. Trzeba poszukać sobie schematu, który dla mnie wytworzy poczucie spokoju. Schematu, czyli takiego małego planu. Warto o tym porozmawiać również w rodzinach.
MR: Bardzo dziękuję. A co możemy zrobić dla siebie i jak możemy pomagać sobie i innym, kiedy mamy problemy emocjonalne?
RW: Bardzo dobre pytanie, Maks. Myślę, że w różny sposób można się wspierać. Na pewno, kiedy widzimy, że ktoś ma problem, to możemy zapytać tak po prostu, po ludzku: „Hej, czy coś się dzieje?” Może czasem samo to, że zauważymy emocje drugiej osoby, że nie chowamy głowy w piasek, już komuś pomoże. Dajemy sygnał „Widzę, że coś się dzieje u Ciebie”. Ktoś wtedy może zechce odpowiedzieć, że jest mu smutno, bo coś się wydarzyło. Na przykład zmarł mu pies, dziadek jest chory, albo myśli o wojnie i mu smutno. I w takich przypadkach, tak jak sobie już powiedzieliśmy wcześniej, dobrze jest o tym porozmawiać. To jest bardzo prosta rzecz, a bardzo dużo może zdziałać.
Ale może się zdarzyć, że ktoś ci powie, że ma bardzo trudną sytuację w domu, albo po prostu nie radzi sobie z emocjami. Wtedy można zaproponować „Hej, ja mogę cię wysłuchać, ale są też specjaliści, którzy Ci pomogą. Może chciałbyś porozmawiać o tym z kimś dorosłym – z rodzicem, z psychologiem szkolnym lub z kimś poza szkołą”? Myślę, że takie dwie ścieżki są bardzo dobre.
No i jeszcze jedna bardzo niezwykła sprawa: młodzi ludzie czują się lepiej, kiedy są lubiani i akceptowani. Czyli wiesz, możemy innym dawać taki rodzaj wsparcia: „Hej, lubię cię!” lub „Fajnie, że jesteś częścią naszej paczki, naszej klasy”. Ważne, żeby to było szczere i autentyczne. Dzisiaj w naszym liceum zauważyłem stojących chłopaków na korytarzu. Podszedłem do nich, przybiliśmy piątki i pośmialiśmy się. Niby to takie proste, niby takie zwykłe, ale takie gesty powodują, że ludzie czują się lepiej. A jak się czują lepiej, to w ogóle im jest lepiej ze sobą i dużo łatwiej pokonują przeciwności, które spotykają.
Więc znowu podsumowując, można wspierać przez dobre słowo, zauważenie, przez grupę znajomych, przez akceptację i rozmowę. A jak widzimy, że to jest głębszy problem, to warto odesłać do specjalisty.
MR: Będę pamiętał. Mimo, że miło nam się rozmawia – to ostatnie pytanie. Jak rozpoznać moment, w którym trzeba się zgłosić się po pomoc do specjalisty? I u siebie i u innych?
RW: Myślę sobie, że łatwo zauważyć, że pomocy potrzebuje ktoś, kto jest bardzo, bardzo smutny. Na przykład izoluje się w klasie. Oczywiście, każdy chce mieć czasem spokój i się odcina od innych, bo ludzie po prostu potrzebują być czasem sami. Ale jeśli to jest ciągłe, jeśli zauważamy, że ta osoba naprawdę nie ma przez dłuższy czas kontaktu z grupą, to wtedy warto już reagować, nie czekać. Najpierw trzeba zacząć oczywiście od zainteresowanej osoby. Choć często, próby kontaktu z taką osobą nie dają wiele. I wówczas reagować można w dyskretny sposób, na przykład przez kontakt z zaufaną dorosłą osobą w szkole. Czasem to może być wychowawca, wychowawczyni, psycholog. Kogoś na pewno warto o tym powiadomić. I to wtedy nie jest kablowanie, tylko to jest rodzaj troski o to, żeby koleżance czy koledze było lepiej.
Powiem Ci, że w mojej szkole zdarza się, że przychodzi jakiś uczeń albo uczennica i mówi: „Słuchaj, Rafał, jest taka sprawa, że jest tam Iksiński i on się jakoś dziwnie zachowuje, tak i tak…” Sami przychodzą do mnie, bo ufają, że ja coś z tym zrobię. Ale nic takiego, że wiesz, pójdę i okrzyczę kogoś. Tylko, że zajmiemy się tą sytuacją wspólnie, zobaczymy, czego ta osoba potrzebuje, dlaczego zachowuje się w takich czy inny sposób. Bo zachowania są zawsze odzwierciedleniem jakiś potrzeb, zarówno u dorosłych jak i u młodzieży.
Jeszcze jedna ważna sprawa. Ludzie w młodym wieku czasem robią głupie rzeczy, głupie w tym sensie, że krzywdzące dla siebie albo innych. Nie dlatego, że są źli czy głupi, tylko dlatego, że sobie nie radzą z emocjami. A radzenie sobie z emocjami, których jest przecież dużo i w szkole i poza szkołą, może być trudne do ogarnięcia samemu. Dlatego warto wtedy sprawdzić, czy dorośli to widzą czy wiedzą. Bo my dorośli jesteśmy od tego, żebyście byli w szkołach bezpieczni. I warto nam czasami sprzedać jakieś info
MR: Panie Rafale, bardzo dziękuję za wywiad i wiele mądrych rad. Mam nadzieję, że czytelnicy Gazety Monneta z nich skorzystają. Ja na pewno! Dziękuję i pozdrawiam!
RW: Dziękuję Maks.
Maks Remiszewski
Comments