top of page

Konkurs Translatorski „W Krainie Mitów”





 

Miło nam poinformować, że Jury Konkursu Translatorskiego zdecydowało o przyznaniu nagród sześciu uczniom.

Pierwsze miejsce otrzymały ex aequo Julia Laurosiewicz, za tłumaczenie z języka francuskiego wiersza Ikar Filipa Desportesa oraz Urszula Jurczakowska, za tłumaczenie z języka angielskiego wiersza Carol Ann Duffy Demeter. Ze względu na wysoki poziom tłumaczeń Jury zdecydowało, że przyzna drugą nagrodę dwóm osobom, podobnie stało się z nagrodą trzecią. Miejsce drugie otrzymali Filip Słowiński i Maksymilian Remiszewski, a nagrodę trzecią podzielą między siebie Gaja Suchocka i Rozalia Walczyk

W skład Jury weszli nauczyciele naszego Liceum i Szkoły Podstawowej: Justyna Płachta i Aleksander Jarnicki (angliści), Agata Szaryńska-Szlaz i Renata Dziura (romanistki) oraz iberystka Marta Torres.

Specjalnym ekspertem w tym roku był Dr Michał Fijałkowski, tłumacz i poliglota znający siedem! języków obcych. Michał Fijałkowski – od 2017 roku jest współsekretarzem Międzywydziałowego Zespołu Komparatystyki afiliowanego przy Wydziale „Artes Liberales” UW. Doktorat obronił w dziedzinie filologii niemieckiej, przez blisko 10 lat uczył języka niemieckiego w programach IB, IGCSE oraz A-level. Obecnie jest pracownikiem Działu Edukacji warszawskiego Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza.

Jury doceniło wielką wrażliwość poetycką nagrodzonych osób. Zdaniem naszego eksperta i członków Jury, nagrodzeni uczniowie potrafili zarówno przekazać dosłowność oryginalnego tłumaczonego tekstu, jak i umiejętnie dobrać do niego polską frazeologię. Nagrodzona Julia Laurosiewicz poradziła sobie z oddaniem trudnej formy sonetu. Urszula Jurczakowska potrafiła w lekki, poetycki sposób pokazać surowy tekst brytyjskiej poetki.

    

Gratulujemy nagrodzonym wspaniałych tłumaczeń!

 

 

 

 

Icare est chu ici, le jeune audacieux


Icare est chu ici, le jeune audacieux,

Qui pour voler au Ciel eut assez de courage:

Ici tomba son corps degarni de plumage,

Laissant tous braves coeurs de sa chute envieux.


Ô bienheureux travail d’un esprit glorieux,

Qui tire un si grand gain d’un si petit dommage!

Ô bienheureux malheur, plein de tant d’avantage

Qu’il rende le vaincu des ans victorieux!


Un chemin si nouveau n’étonna sa jeunesse,

Le pouvoir lui faillit, mais non la hardiesse;

Il eut, pour le brûler, des astres le plus beau.


Il mourut poursuivant une haute aventure,

Le ciel fut son désir, la mer sa sépulture:

Est-il plus beau dessein, ou plus riche tombeau?


Philippe DESPORTES (1546 – 1606)

 

 

 

Tu upadł Ikar, młody i śmiały


Tu upadł Ikar, młody i śmiały,

Który by wznieść się ku niebu miał odwagi tyle:

Tu jego ciało nagie zostało już w tyle,

Zostawcie odważne serca co przy upadku o zazdrości wspomniały.


O! Błogosławione dzieło ducha zaszczytnego,

Który zdobył tyle przy szkodach niewielkich!

O! Błogosławione nieszczęście, o korzyściach wszelkich,

Które zwraca pokonanemu lata czasu chwalebnego!


Nowa droga nie zaskoczyła jego młodości,

Siła go zawiodła, nie zaś ilość śmiałości;

Miał on, gdy się palił, z gwiazd orszak wspaniały.


Życie i śmierć jego były wielką przygodą,

Niebo było jego pragnieniem, a morze ostatnią drogą:

Czy lepszy plan, czy bogatsza mogiła istniały?


Philippe DESPORTES (1546 – 1606)

Tłumaczenie Julia Laurosiewicz (1 miejsce ex equo)

 

 

DEMETER

Where I lived – winter and hard earth.

I sat in my cold stone room

choosing tough words, granite, flint,


to break the ice. My broken heart –

I tried that, but it skimmed,

flat, over the frozen lake.


She came from a long, long way,

but I saw her at last, walking,

my daughter, my girl, across the fields,


in bare feet, bringing all spring’s flowers

to her mother’s house. I swear

the air softened and warmed as she moved,


the blue sky smiling, none too soon,

with the small shy mouth of a new moon.

 

Carol Ann Duffy



DEMETER 

To był mój dom-zima i twarda ziemia. 

Siedziałam w swoim chłodnym, kamiennym pokoju,

próbując dobrać słowa…ciężkie, granitowe, krzemienne, 


by nimi skruszyć lód. Moje złamane serce- 

spróbowałam i tego, ale przeleciało 

płasko nad zmarzniętym jeziorem.


Zobaczyłam ją w końcu,

przybyła z bardzo, bardzo daleka,

moja córka, moja mała dziewczynka, szła przez pola


boso, niosąc do domu swej matki

naręcze wiosennych kwiatów. I przysięgam

z każdym jej ruchem powietrze łagodniało, nabierało blasku, 


i nawet niebo się uśmiechnęło, nie za wcześnie, nieśmiało.

Milczącym uśmiechem

zrodzonego na nowo księżyca.  


Carol Ann Duffy

Tłumaczenie Urszula Jurczakowska (1 miejsce ex equo)

 

 

 

 

 

Demeter

 

W krainie, gdzie żyłam - zima skuta lodem, ziemia jak kamień. 

W zimnym, kamiennym wnętrzu mojego azylu 

dobierałam słowa twarde jak skała - granit, krzemień, 

 

żeby roztrzaskać lód. Moje serce, rozbite na kawałki - 

usiłowałam bezskutecznie, ale tylko odbiło się, 

płasko, od zamarzniętej powierzchni stawu. 

 

Przybyła z krańców świata,  

lecz wreszcie ujrzałam ją, idącą, 

moją córkę, moje dziecko, przez rozległe pola, 

 

boso, z wiosną kwiatów w dłoniach,  

do domu swej matki. Przysięgam na wszystko, 

że w powietrzu zapanowała miękkość i ciepło, gdy się zbliżała, 

 

a błękitne niebo, rozpromieniło się w uśmiechu, w samą porę, 

z wstydliwym uśmiechem niewielkiego księżyca w nowiu. 

 

Carol Ann Duffy

Tłumaczenie Maksymilian Remiszewski  (2 miejsce ex equo)

 

 

 

 

DEMETER 


Tam, gdzie żyłam - w zimę i na twardej ziemi 

Siedziałam w moim bardzo zimnym pokoju 

Wybierając trudne słowa, granit i krzesiwo 

 

by rozładować napięcie. Moje złamane serce -  

Spróbowałam to, ale prześlizgnęło się,  

płasko, po zamarzniętej rzece. 

 

Przyszła z daleka, z bardzo daleka, 

ale widziałam ją w końcu, idącą, 

moją córkę, moją dziewczynkę, przez pola 

 

Boso, przynoszącą wszystkie kwiaty wiosny 

Do domu jej matki, przysięgam 

Powietrze zmiękło i ociepliło się, jak się poruszała, 

 

Uśmiechające się niebieskie niebo, w ostatniej chwili, 

Małą, nieśmiałą buzią nowego księżyca 

 

Carol Ann Duffy

Tłumaczenie Filip Słowiński  (2 miejsce ex equo)

 

 

 


 

Demeter

 

Gdzie mieszkałam – gdzie zima i zamarznięta ziemia,                   

Siedząc w moim mroźnym, kamiennym pokoju,                     

Wybierałam ciężkie słowa, granit, krzemień  

Aby złamać lód. Moje złamane serce     

Próbowałam, lecz tylko ślizgały się po powierzchni                                                                              

Po zamarzniętej tafli nie do przebicia 

Przebyła daleką, daleką drogę

Ale w końcu ją zobaczyłam, idąca         

Moją córeczkę, moją dziewczynkę   

Idącą przez pola         

Z bosymi stopami przyniosła wszystkie wiosenne kwiaty                                                      

Do domu jej mamy. Przysięgam                                                                                                            

Powietrze łagodniało, gdy tylko się poruszała 

Błękitne niebo uśmiechało się, nie za wcześnie                                                                                                              

z małą, nieśmiałą zapowiedzią nowego księżyca 


Carol Ann Duffy

Tłumaczenie Rozalia Walczyk  (3 miejsce ex equo)

 

 

 

 

 

Aviso de Correos

A Concha García

 

Llamarán a tu puerta una tarde cualquiera.

Y no se sabe quién habrá dejado

en el suelo un paquete para ti.

MUY FRÁGIL, dice al dorso. Lo remite Pandora.

Albergue de montaña en el Olimpo.

Grecia la Vieja.

Sí, parece su otra caja,

la caja fascinante, la olvidada,

la que nunca abrió nadie,

la que escondía el Tiempo en algún zulo,

la que cruzara intacta por los mitos,

la que nunca extrajeron los viejos arqueólogos

ni indagaron los más serios poetas

y que - mira por dónde -

aparece en tu puerta, inesperada.

 

Contiene la mordaza, ya suelta, de Pandora,

venenos para dar a las palabras

que usurparon el trono tantos siglos,

ese brillo del no,

el cinismo de Hermes,

hondas para romper los espejismos

de las formas dañinas del amor

y palabras vibrantes y fresquísimas

dispuestas a pisar, como gacelas,

las lenguas gangrenadas e inservibles.

 

(Algo queda en el fondo. No lo mires.

Cuídate de Pandora: es el olvido).

 

Si llaman a tu puerta cualquier día,

si traen un mensaje de muy lejos,

mira la dirección del remitente

porque a veces los dioses, caprichosos,

rectifican el mundo en cajas nuevas.

 

Aurora Luque 

 

 

 

Awizo pocztowe 


Dla Concha Garcia 

 

Zadzwonią do twoich drzwi pewnego dnia. 

I nie wiadomo kto zostawił 

na podłodze paczkę dla ciebie 

DELIKATNE piszę na odwrocie. Wysyła Pandora.  

Schronisko górskie na Olimpie. 

Starożytna Grecja 

Tak przypomina inną paczkę, 

paczkę fascynującą, zapomnianą, 

tą której nikt nigdy nie otworzył, 

ta którą ukrył czas w ciemnym kącie, 

którą ominął mity 

której nigdy nie odkryli pradawni archeolodzy 

ani nie zapytali o nią najpoważniejsi poeci 

i nie wiadomo skąd 

pojawia się nagle pod twoimi drzwiami 

 

Zawiera knebel już luźny, Pandory. 

trucizna dla słów 

które zajęły tron przez wiele wieków. 

ten blask nie, 

cynizm Hermesa 

procę do niszczenia miraży 

od szkodliwych form miłości 

i słów wibrujących i lodowatych 

gotowych do kroku jak gazele 

zatrute gangrenom i bezużyteczne języki. 

 

(Coś zostało na dnie. Nie patrz. 

Uważaj na Pandorę: To jest zapomnienie). 

 

Jeżeli zadzwonię do drzwi kiedykolwiek 

jeśli przyniosą wiadomość z daleka, 

sprawdź nadawcę 

bo czasem bogowie, kapryśni 

tworzą świat w nowych paczkach. 

 

Aurora Luque

Tłumaczenie Gaja Suchocka  (3 miejsce ex equo)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

bottom of page