top of page

Filmowe plenery Sabaudii. Zaproszenie do relacji z podróży.

  • Anna Kucio-Bogdan
  • 30 mar
  • 4 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 31 mar

Anna Kucio-Bogdan


Podczas ubiegłorocznego szkolnego wyjazdu do Annecy moją uwagę przykuł pewien obraz wystawiony w muzeum kinematografii. Olej na płótnie, ale poza tym nic nadzwyczajnego. Zwykły górski widok z jeziorem, który jest niejako zapowiedzią tego, co można robić w górach we Francji latem: będą długie piesze wycieczki, podziwianie krajobrazów, wyprawa na kajaki lub rower wodny. Odpoczynek, relaks, świeże powietrze, krystalicznie czysta woda. Widok z wzmiankowanego powyżej obrazu spełnił dokładnie moje wyobrażenie o tym miejscu. Majestatycznie rozciągające się góry, strzeliste skały, jezioro lśniące krystalicznie czystą, odbijającą słoneczne promienie wodą. Szpiczaste wieżyczki nielicznych zamków, uczta z potraw kuchni pasterskiej, ale także podróż przez epoki – otwarcie się na niekiedy trudne wydarzenia z przeszłości regionu.

 J.J. Rousseau
 J.J. Rousseau

W takich plenerach mógłby zapewne powstać i powstał niejeden film:historyczny, wojenny, horror, a może przygodowy czy komedia romantyczna, film przyrodniczy lub kreskówka dla najmłodszych.

Oto propozycje kilku z nich:

Lata 30. XX wieku. Przebywającemu w Europie Waltowi Disneyowi klimat Alp najwyraźniej służy zarówno zdrowotnie, jak i twórczo. Zainspirowany jednym z malowniczych kadrów, ze wzgórzem i zamkiem na skale w tle, postanowił wykorzystać go w swoich kreskówkach. Uważa się, że był to konkretnie zamek Saint Bernard de Menthon.


Przełom X i XI wieku. Pewien młodzieniec, niejaki Barnard z Menthon – późniejszy święty, a także patron narciarzy, alpinistów, ratowników górskich i założyciel prototypów pierwszych schronisk górskich – ucieka z tego zamku przed zaaranżowanym przez ojca małżeństwem. To po powrocie z Paryża, gdzie pobierał nauki, czekała na niego taka „niespodzianka”.

Pierwsza połowa czerwca 2024 roku. Grupa uczniów z Monneta przyjeżdża tu na pobyt językowy. Niektórzy mieszkali wcześniej we Francji, inni uczą się języka od dziecka, są tacy, którzy mają za sobą francuskojęzyczną edukację. Krajobraz powitalny taki jak powyżej, tyle że przeplatany jak w Zaproszeniu do podróży Baudlaire’a niebem dżdżystym i słońcem mglistym. Szczególnie w dniu, kiedy zaplanowany był rejs statkiem po jeziorze i poznawaliśmy historię zamku Menthon- Saint-Bernard. Zawdzięcza on nazwę swemu najsłynniejszemu mieszkańcowi,

wspomnianemu wcześniej św. Bernardowi z Menthon oraz rycerskiemu rodowi de Menthon, który od średniowiecza jest w jego posiadaniu. Internetowe komentarze podają, że jest inny niż wszystkie. Na pewno ze względu na szczególne położenie.


Lśni niczym klejnot na skale, wygląda jakby ktoś, dotykiem czarodziejskiej różdżki, postawił go na tle gór, dobudował wieżyczki, całkiem jak u Disneya. Obronny, a jednocześnie romantyczny. Choć średniowieczny, to jednocześnie ponadczasowy - wymyka się jednostronnym klasyfikacjom architektonicznym. Być może dzięki licznym przebudowom, którym podlegał w ciągu wieków. Nie mieliśmy szczęścia podziwiać go w pełnym słońcu, musieliśmy zadowolić się jego widokiem w deszczu i mgle.

Informacja o zachwycie Disneya alpejskim pejzażem i zamkiem Menthon-Saint- Bernard funkcjonuje jako ciekawostka przekazywana turystom przez przewodników. Nie sposób jej zweryfikować, choć wiadomo, że Walt Disney w latach 30. XX wieku odwiedził Europę. Nie sposób również ustalić – z powodu braku źródeł – niektórych faktów z życia świętego Bernarda z Menthon. Pobierał nauki w Paryżu, ale nie wiadomo, w którym ośrodku naukowym. Nie sposób dociec, co jest prawdą, a co legendą. Faktem natomiast jest, że ten bajkowy krajobraz jest miejscem, gdzie corocznie na początku czerwca odbywa się Międzynarodowy Festiwal Filmów Animowanych, fr. Festival International du Film d'Animation d'Annecy), ang. Annecy International Animation Film Festival, w skrócie Festival d’Annecy. Jest drugim, po Cannes, najważniejszym festiwalem filmowym we Francji, gromadzi tysiące zawodowców z branży z całego świata. Uczestnictwo w tym wydarzeniu, przyglądanie się i przysłuchiwanie od kuchni filmowemu światu było dla naszej grupy wyróżnieniem. A jeśli już o kuchni mowa, to w czasie festiwalu graniczy z cudem znalezienie wolnego stolika czy to w restauracji serwującej haute cuisine gastronomique, czy też w bistro, w bardziej rustykalnym i pasterskim stylu, oferującym raclette, fondue czy tartiflette. Sznureczek smakoszy ustawi się równie szybko w okienku po panini z rozpływającym się lokalnym serem reblochon czy też bardziej egzotycznie, na przykład w azjatyckiej wersji. Na brak miejsc przy stolikach też jest remedium –wędrujemy nad jezioro na Esplanade du Pâquier – dawniej pastwiska (skądś przecież trzeba było brać surowce na sery), a dziś po prostu wielki trawnik. Nie ma możliwości, żeby zabrakło tu miejsca na piknik, swoją drogą bardzo francuski zwyczaj. A jeśli jest zbyt gorąco, zawsze można się udać w bardziej zacienione miejsce do pobliskiego parku. Być może to właśnie tu, na terenie nieskażonym cywilizacją, w górskim klimacie Francji, Jean-Jacques Rousseau mieszkający przez jakiś czas w Annecy obmyślał swoje koncepcje „szlachetnego dzikusa” i powrotu – już w XVIII wieku! – do nieskażonej wpływami przemysłu i postępu natury.


Stad już blisko do muzeum kinematografii, a właściwie Muzeum Filmu Animowanego, od którego rozpoczęliśmy opowieść o Annecy. Warto zobaczyćekspozycję poświęconą początkom kina, ze szczególnym akcentem na kino nieme ibraci Lumière. Dotknąć tych wszystkich nieużywanych już dziś rekwizytów produkcyjnych, przekonać się, jak trudną i precyzyjną pracą było dawniej ożywienie obrazu tak, aby otrzymać przesuwające się kadry, pozwalające odbiorcy z przełomu wieków XIX i XX na przeniesienie się w – jakkolwiek by to groteskowo brzmiało – wirtualną rzeczywistość. Udało nam się także w czasie pobytu spotkać z Gintsem Zilbalodisem, łotewskim reżyserem nagrodzonego w czasie festiwalu aż czterema

nagrodami i pokazywanego kilka tygodni wcześniej w Cannes filmu Flow. Padały pytania jak obecnie – w epoce cyfrowej – tworzy się filmy, co jest pierwsze, dźwięk czy obraz, ile czasu zajmuje montaż filmu i jak to potem wszystko zgrać, żeby wywarło wrażenie na widzu?


Le Palais de l’Isle
Le Palais de l’Isle

Rozstajemy się gdzieś między festiwalową przestrzenią a Annecy-le-Vieux, zabytkową częścią miasteczka. Stamtąd zawsze ukazuje się le Palais d’Ile – pałac na wyspie, jedno najbardziej fotogenicznych miejsc tej Wenecji Alp, jak często określane jest Annecy. Zarówno historia Bernarda z Menthon oraz Jean Jacques’a Rousseau mogłyby być materiałem na dobre filmy, a scenerią byłoby samo Annecy. W chwili obecnej Muzeum zakończyło czasowo swą działalność w tym miejscu i w dotychczasowej formule. Ma zostać otwarte w przyszłym roku w nowym budynku. A tymczasem, w oczekiwaniu na ponowne otwarcie, wielu bodźców dostarczyć może sama, choćby przelotna, wizyta w Annecy. Filmowe wrażenia gwarantowane.



Comentários


bottom of page