Maksymilian Remiszewski
21 maja 2021 Przegląd Sportowy obchodził setną rocznicę pierwszego wydania. Gazeta jest najstarszym dziennikiem w Polsce. Kiedy startowała, była drugim tytułem sportowym na świecie, a więc jest drugą najstarszą gazetą sportową na świecie. Niemal od samego początku dziennikarze tej gazety byli inicjatorami wielu wspaniałych wydarzeń w historii polskiego sportu, m.in. utworzenia ogólnokrajowej rodzimej ligi piłkarskiej, wyścigu Tour de Pologne, a od 1926 regularnie organizują plebiscyt na najlepszego polskiego sportowca roku.
Z tej okazji, spotkałem się z Panem Pawłem Wołosikiem, Redaktorem Naczelnym Przeglądu Sportowego.
Pierwszy numer Przeglądu Sportowego z dnia 21 maja 1921 rok. Źródło: archiwum Przegląd Sportowy
Maksymilian Remiszewski: Panie Redaktorze, wszystkiego najlepszego! Jak to jest być szefem gazety, która od stu lat ukazuje się bez przerwy?
Paweł Wołosik: Na pewno jest to wielka duma. Tak, jak już Ci kiedyś mówiłem, nasza gazeta - Przegląd Sportowy, ma niebanalną historię. Jesteśmy gazetą, która ukazuje się bez przerwy od stu lat. Można powiedzieć, że nie przeszkodziła nam w tym ani II wojna światowa, a teraz pandemia. Na chwilę nas wstrzymał stan wojenny w 1981 roku. Wojna nam nie przeszkodziła, ponieważ mieliśmy wspaniałego dziennikarza, Zygmunta Weissa, który nawet będąc więźniem niemieckiego obozu w Arnswalde, wydawał ręcznie pisany Przegląd Sportowy. Wydał w ten sposób kilkaset numerów. Tuż po wyzwoleniu z tymi winietami Przeglądu Sportowego uciekł na zachód, a następnie przywiózł to wszystko do Polski. Na różnych jubileuszach gazety, na 50. i 60. lecie pokazywaliśmy to jako taką prawdziwą relikwię. Zygmunt Weiss pracował u nas do emerytury w 1970 roku. Więc myślę, że łatwo sobie wyobrazić, że uczuciem, które mnie teraz przepełnia, to jest prawdziwa duma, że w mogę ten wspaniały jubileusz świętować ze swoim zespołem.
MR: Co stoi za codziennym sukcesem wydawania gazety? Jakie są dla Was najważniejsze momenty dnia?
PW: Za sukcesem naszej gazety, trzeba to wyraźnie powiedzieć, stoją sportowcy! Wtedy, kiedy jest duże wydarzenie sportowe, to gazeta sprzedaje się w większej ilości. Dla nas, w redakcji, najważniejsze wydarzenie dnia to na pewno poranne kolegium, czyli spotkanie całego zespołu redakcyjnego. Na tych spotkaniach rozmawiamy o wydarzeniach danego dnia, planujemy też najbliższe działania, możliwe podróże na zawody sportowe, rozplanowujemy całą gazetę, wysyłamy dziennikarzy w odpowiednie miejsca. Na tych spotkaniach dziennikarze zgłaszają bardzo dużo pomysłów i tematów, czasami się zdarza, że tych pomysłów jest więcej, niż pozwala nam objętość gazety. Dzisiaj mamy Internet, więc od razu, jak coś nie wchodzi do wydania papierowego gazety, to publikujemy taki materiał na stronie internetowej przeglądsportowy.pl. Właśnie tam można znaleźć najwięcej informacji. Jednak starsi ludzie nie wyobrażają sobie życia bez papierowej, drukowanej gazety. To dla nich tworzymy codziennie Przegląd Sportowy. Oni doceniają zapach papieru, bo nie wiem czy wiesz, ale codzienna gazeta ma taki specyficzny zapach, zapach druku, tuszu. Ludzie, którzy kupują Przegląd w kioskach, nie wyobrażają sobie takiego życia, w którym będą tylko w Internecie śledzić wydarzenia sportowe. Nasi czytelnicy często zbierają gazety, zakładają specjalne zszywki, mają swoje domowe archiwa. Odpowiadając na Twoje pytanie, z całą odpowiedzialnością twierdzę, że za sukcesem naszej gazety stoją sportowcy, który dostarczają nam tematów do pisania oraz czytelnicy, którzy chętnie i od wielu lat kupują gazetę.
MR: Jakie są dla Pana osobiste, najważniejsze momenty związane z pracą w Przeglądzie Sportowym?
PW: Najważniejszymi momentami dla mnie były te wydarzenia, które są również najważniejsze dla wszystkich kibiców. Wielkie imprezy jak Igrzyska Olimpijskie, Mistrzostwa Świata w piłce nożnej. Właśnie najmilej wspominam pracę przy takich specjalnych sportowych imprezach, kiedy byłem dziennikarzem. Zobacz, w 1998 roku byłem na Mistrzostwach Świata w piłce nożnej we Francji. Jak to było dawno temu, Ciebie na świecie jeszcze wtedy nie było! Potem w roku 2000 byłem na Mistrzostwach Europy w piłce nożnej w Belgii i w Holandii. Następnie Ateny – 2004 rok – to też Cię jeszcze ominęło, wspaniałe Igrzyska Olimpijskie. Potem już bardziej skoncentrowałem się na pracy na miejscu, na współtworzeniu i współdowodzeniu gazetą. Ale dla dziennikarzy sportowych najważniejsze są momenty, w których możemy uczestniczyć w zawodach bezpośrednio, dawać relacje, robić wywiady z bohaterami. Najmilej wspominam tę pracę reporterską.
MR: W jaki sposób udało Wam się utrzymać czytelników, gdy wydarzenia sportowe były zawieszone z powodu pandemii?
PW: Oooo, pandemia to było dla nas duże zaskoczenie. Pewnie jak dla wszystkich. W marcu zeszłego roku wszyscy trafiliśmy do domów na tzw. home office. Nigdy nie mieliśmy takiego doświadczenia, żeby robić gazetę całym kilkudziesięcioosobowym zespołem z domu. Przed pandemią powiedziałbym, że to po prostu niemożliwe. My zawsze gromadziliśmy się wszyscy na miejscu, w redakcji, omawialiśmy tematy, dzieliliśmy się zadaniami. Pandemia to wszystko zniszczyła i praktycznie w jeden dzień musieliśmy się zmobilizować i uruchomić takie narzędzia, które by pozwalały nam wydawać gazetę z naszych mieszkań i domów. Na początku na pewno nie było to łatwe, nawet takie banalne zorganizowanie kolegium przychodziło nam z dużym trudem. Na szczęście pomogły nam bardzo Teamsy, na których właśnie rozmawiamy. Dziennikarze lub reporterzy mogli - tak jak przed pandemią – wysyłać swoje teksty mailem, czy poprzez inne programy, które mamy dostępne w redakcji. Ale taki dział graficzny, który przygotowuje teksty i że tak powiem „wlewa” je na stronę do druku, kiedy trafił do domu, to wydawało się, że to koniec świata. Ale daliśmy radę. Jak pierwszy raz wydaliśmy numer z domów naszych pracowników – w połowie marca 2020 – to odetchnęliśmy z ulgą. Kolejne wydania przychodziły łatwiej. No i tak działamy do dzisiaj.
Wtedy, w początku pandemii, tematów nie brakowało. Patrzyliśmy na zmieniającą się sportową rzeczywistość, jak poszczególne rozgrywki były zawieszane. Opisywaliśmy te nowe realia, analizowaliśmy, co będzie z igrzyskami w Tokio, co będzie z Euro. Pokazywaliśmy, jak różni sportowcy ćwiczą w domu. Potem przypominaliśmy historie sprzed lat. Materiał musiał codziennie powstawać. Oczywiście, bardzo nam przeszkadzało to, że ludzie nie mogli wychodzić z domu, żeby kupić nasz, z trudem tworzony, Przegląd. Spadał nam ciągle nakład, prawie o połowę, ale nie mieliśmy na to żadnego wpływu. Wtedy jednak dowiedzieliśmy się, że mamy wiernych kibiców, w postaci naszych czytelników. Zrobili taką akcję PS challenge, wszyscy na Twitterze i innych mediach społecznościowych wrzucali posty, jak kochają Przegląd Sportowy. Nie chcieli dopuścić do tego, żeby pandemia doprowadziła do upadku naszego tytułu. To była genialna akcja, w którą włączyło się wiele osób, np. sławni aktorzy jak Jan Nowicki i Jan Englert, Zbigniew Boniek, wielu sportowców. Dostaliśmy ogromne wsparcie od naszych czytelników. Jesteśmy im bardzo wdzięczni. [Przy okazji sprawdźcie #PSchallenge w mediach społecznościowych, przede wszystkim na Twitterze – red.]
MR: Czego może Pan życzyć naszej Gazecie Monneta?
PW: Waszej Gazecie Moneta mogę życzyć, żebyście mieli coraz więcej tak samo fajnych redaktorów jak ty. I żebyście stworzyli historię podobną do historii Przeglądu Sportowego, żebyście ukazywali przez tyle lat, co my. Myślę, że byłoby super, gdyby kiedyś ktoś do Ciebie zadzwonił, jak dzisiaj ty do mnie i podpytywał o Gazetę Monneta, prawda?
MR: Na koniec, chciałbym się Pana zapytać, czy chciałby Pan dowiedzieć się więcej o naszej Gazecie, czy mogę podesłać Panu linka do naszych wydań?
PW: Tak, jak najbardziej chętnie zobaczę, co robicie. Wiesz, mnie najbardziej interesują rzeczy sportowe, mam nadzieję, że macie tam taki kącik. Ale chętnie sprawdzę inne tematy. Życzę powodzenia! I wpadnijcie kiedyś do Przeglądu z wizytą. Zapraszam!
Comments