JESZCZE O STUDNIÓWCE – AD VOCEM
- Hanna Buśkiewicz-Piskorska
- 26 mar 2023
- 3 minut(y) czytania
Hanna Buśkiewicz-Piskorska: JESZCZE O STUDNIÓWCE – AD VOCEM
Wywołana niejako do tablicy przez tekst Kaliny Mitraszewskiej, muszę odnieść się do sformułowanych w nim tez, a zwłaszcza do ostatniej jego części, dotyczącej profilu ucznia IB…, choć – szczerze mówiąc – uważam, że na kwestię studniówki 2023 należałoby jak najszybciej spuścić zasłonę milczenia. Studniówka powinna być miłym wspomnieniem dla wszystkich. Tak się w tym roku nie stało. Przykro jest i uczniom, i nauczycielom, dla mnie też to studniówkowe zamieszanie jest przygnębiające.
W odniesieniu do organizatorów tegorocznej studniówki nie mogę się zgodzić na następujące oceny:
„Jesteśmy communicators…”
Komunikacja na temat organizacji studniówki składała się z serii informacji od klasy 2 DP do szkoły:
Jeśli szkoła oczekuje studniówki w szkole, to my z niej rezygnujemy. Zorganizujemy prywatną imprezę bez udziału szkoły (informacja przekazana wychowawcy i dyrekcji jesienią).
Wręczanie dyrekcji i nauczycielom zaproszeń, w których mogliśmy przeczytać, że Monnet International School zaprasza na bal studniówkowy (!!!). Dawano mi zaproszenie, wyrażając nadzieję, że nie zabronię nauczycielom udziału w prywatnej imprezie, którą zorganizowali uczniowie (przed świętami Bożego Narodzenia).
W styczniu podjęto ze mną rozmowy, które polegały na informowaniu mnie, że nie ponoszę odpowiedzialności prawnej za obecność nauczycieli na prywatnej imprezie i że moje wszystkie argumenty są „dziwne”. Usłyszałam ponadto, że wszystkie szkoły organizują studniówki w restauracjach i że jest to zgodne z prawem. Atakowano mnie, formułowano pretensje do szkoły za brak pomocy w organizacji studniówki i próbowano wymusić obecność nauczycieli na prywatnej – jednak – imprezie.
„Jesteśmy principled…” Zasady złamane zostały co najmniej trzykrotnie:
Kluczono pomiędzy formułą „balu studniówkowego”, a więc – wydarzenia szkolnego i formułą „prywatnej imprezy”, za którą szkoła nie ponosi odpowiedzialności.
Wykazano kompletny brak zrozumienia dla niestosowności obecności nauczycieli na prywatnej imprezie organizowanej przez uczniów.
Zredagowano tekst zaproszeń na „bal studniówkowy”, który informował, że stroną zapraszającą jest Monnet International School, co było kompletnie nieuprawnione, bo przecież nikt niczego ze szkołą nie uzgadniał.
W takim działaniu zabrakło zupełnie Respect, Integrity i bycia Principled.
Dwa razy w historii liceum studniówki odbyły się poza siedzibą szkoły. Za każdym razem było to wynikiem ROZMÓW, polegających na ustaleniu, czego pragnie młodzież, czego oczekuje szkoła i – co możemy zrobić, żeby znaleźć kompromis. Dyskutowana była formuła, miejsce, scenariusz wydarzenia. W obu przypadkach miejscem studniówki nie była restauracja, lecz – teatr i sala konferencyjna. Rozmowy nie były łatwe, ale wszyscy rzeczywiście próbowali wykazać się cechami profilu ucznia, a zwłaszcza – umiejętnością prowadzenia rozmowy w sposób otwarty i konstruktywny, z szacunkiem dla stanowiska szkoły i jej tradycji. Te rozmowy odbywały się na początku roku szkolnego, w którym organizatorzy wydarzenia zdawali maturę.
Trudno uznać za przejaw kreatywności organizację studniówki w restauracji. Większość szkół tak robi, choć przecież nie wszystkie. Ta mniejszość, do której i my należymy, ma swoje argumenty, które warto jednak zrozumieć i których będziemy bronić.
Kiedy się podejmuje jakieś działanie, warto zadać sobie trzy pytania: 1. Co chcemy zrobić? (What?), 2. Jak chcemy to zrobić? (How?), 3. Po co chcemy to zrobić? (Why?).
Najważniejsze jest – Why?
Nasi maturzyści mieli problem już z określeniem, co chcą zorganizować (What?). Bal studniówkowy? Prywatną imprezę? Do końca nie wiedzieli, na co zapraszają.
Na pytanie „How?” odpowiadali, że - tak jak wszyscy, w restauracji, żeby było ładne wnętrze, odpowiednie do tańczenia i biesiadowania.
Pytanie „Why?” – bo taka jest tradycja, wszyscy tak robią.
A przecież pielęgnowanie tradycji oznacza szacunek do przeszłości. Studniówka jest szkolnym obrzędem, organizowanym na sto dni przed najważniejszym, najtrudniejszym, bo najbardziej teatralnym, egzaminem w życiu. Ma wymiar symboliczny, magiczny (stąd np. zakładane przez niektóre z uczennic czerwone podwiązki). Ma integrować. Maturzystów ze sobą wzajemnie. Maturzystów ze szkołą. Maturzystów z młodszymi licealistami. Maturzystów z wcześniejszymi rocznikami. A także – ze wszystkimi pokoleniami przed nimi - od XVIII wieku. Jest celebracją wkraczania w dorosłość. Jest możliwością przejrzenia się w zachwyconych oczach rodziców i nauczycieli – że tacy dorodni, tacy piękni, tacy eleganccy, tacy dorośli.
Powstaje pytanie – co takiego wydarzyło się w tym roku… Czy został osiągnięty cel…
Jeśli maturzyści chcieli zorganizować prywatną imprezę, tak jak deklarowali na początku roku szkolnego, zapewne osiągnęli sukces. Organizacja studniówki wcale nie jest ani oczywista, ani obowiązkowa.
Jednak artykułowane wobec szkoły pretensje świadczą o tym, że część osób liczyła, że – pod kryptonimem imprezy prywatnej – odbędzie się jednak jakimś cudem szkolna studniówka. Nie stało się tak, za co – zdaniem tych osób – winę ponoszę ja, mój upór i dziwaczność poglądów.
Szkoła z tej przykrej sytuacji wyciągnęła wnioski, inicjując już teraz rozmowy o studniówce z młodszymi rocznikami licealistów. Chodzi o to, żeby w przyszłości uniknąć tego typu przygnębiających, trudnych do przewidzenia niespodzianek.
Popełnianie błędów jest jednym z pięciu filarów edukacji, a także – rozwoju człowieka. Dla przypomnienia te filary to: the Power of Wonder, the Power of One, the Power of Questions, the Power of Friendship, the Power of Failure. Tylko że błąd trzeba „wziąć na klatę”. Nazwać. Przeanalizować. Co zrobią nasi uczniowie z błędami popełnianymi podczas organizacji tegorocznej studniówki, okaże się już później, w ich dorosłym życiu.
Komentarze